„… być dobrym jak chleb,
który dla wszystkich leży na stole,
z którego każdy może kęs dla siebie ukroić
i nakarmić się, jeśli jest głodny”.
„...człowiek, jeżeli jest już poratowany,
trzeba mu bezpośrednio otworzyć
niejaką furtkę do wyjścia z nędzy”.
„Czy dla wywdzięczenia się Panu Jezusowi
za Mękę i śmierć dla mnie
mógłbym czego odmówić...?”
Na ulicy przed naszym domem stoją jacyś ludzie. Czekają. Wierzą, że przyjdę. Że coś mam i ich wesprę. Że nie tylko coś mam, ale też we mnie jest coś, co im doda siły albo pozwoli na chwilę zapomnieć o beznadziei, o bólu.
Oni też mają w sobie coś, co jest cenne, potrzebne, co może kogoś wspomóc.
W jadłodajni dajemy im zupę nie pytając, dlaczego przyszli; mają prawo. Ale bardzo pragniemy, by zobaczyli w sobie to coś - w naszych oczach.
I mieszkania dla kobiet, których życie przerosło, które teraz stawiają pierwsze kroki na nowym odcinku drogi. Nie wiemy, czy im się uda. Ale bardzo pragniemy, by w naszym domu zaznały czegoś lepszego i mogły iść dalej - o własnych siłach.
Po pierwsze człowiek: być blisko człowieka, który jest w potrzebie. W poczuciu, że my też nie umiemy żyć sami i wciąż jesteśmy obdarowywani. I że chcemy się wywdzięczyć.